Jako, że jestem posiadaczem starego już sprzętu (Acer Aspire 5110) który wykorzystuję do zabawy Linuxem (w ty przypadku Ubuntu) kolejne odsłony przynoszą mi oprócz garści nowych funkcjonalności kilka problemów. Pierwszy z nich to problem z grafiką, drugi to problem z wydajnością.
W przypadku grafiki wszystko sprowadza się do tego, że moja mała ATI X1600 nie jest już oficjalnie suportowana i należało się przesiąść na sterowniki otwarte xserver-xorg-video-ati . Niestety otwarte sterowniki nie mają zaimplementowanego zarządzania mocą i temperaturą procesora graficznego. W efekcie mój drogi acer, który z założenia projektowego ma stały stan podgorączkowy potrafi momentami grzać niczym martenowski piec. W tym przypadku ratunkiem okazało się wyłączenie większości efektów compiz (żegnaj cube) a także przejście na odchudzone Ubuntu czyli Xubuntu 9.10. Różnica jest zaskakująco duża - w przypadku odtwarzania filmów HD pod Gnomem natrafiałem na ciągłe rozsynchronizowanie obrazu z dźwiękiem natomiast pod Xfce zdarzało się to znacznie rzadziej. Możliwe że to kwestia kodowania ale nie zmienia to faktu, że pod Xubuntu dałem rade oglądać filmy 780p.
W przypadku wydajności problem jest taki że nowe Ubuntu to pierdyliar nowych wodotrysków i tysiąc i jeden nowych demonów (najczęściej nikomu nie potrzebnych). Tutaj pomocą okazał się dodany w Ubuntu 9.10 Karmic Koala program Ubuntu Software Center. We wcześniejszych wersjach gdy chciałem odinstalować jakiś nieużywany program i uniknąć codziennego dociagania łatek do niego (np: Evolution lub GIMP) to konsola mówiła mi że odinstaluje mi całe Ubuntu przez wzgląd na powiązania. Ubuntu Software Center radzi sobie z tym o wiele lepiej więc z mojego Linuxa zniknęła setka programów, których nigdy nie używam i używac nie będę jak Pidgin, GIMP, Brasero czy też zarzynający kompa ciągłym indeksowaniem Beagle. W ten sposób nie muszę już zaciągać tony upgradeów, odzyskałem kilkanaście MB (mój Acer ma dysk 50GB) i wyeliminowałem peaki obciążenia spowodowane nałożeniem się kilkunastu malutkich procesów (podłaczenie do netu, indeksacja katalogu itp.).
Kolejnym krokiem było przejście na mniejzasobożerne X'y w postaci wsponianego już Xfce. Tutaj dobra wieść dla osób posiadających jeszcze bardziej archiwalny sprzęt od mojego - w drodze jest kolejna oficjalna pochodna z Ubuntu wyposażona w super-lekki system okien LXDE. Lubuntu na razie jest w fazie alfa ale można go zainstalować poprzez sudo apt-get install –no-install-recommends lubuntu-desktop . Możecie się spodziewać problemów z podłączeniem do wifi oraz grafiki tak samo skąpej jak w windowsie 98 ale w zamian dostaniecie okienka szybkie jak burza. A tutaj szybsze znaczy mniej obciążające procesor.
Następny krok do zwiększenia wydajności to pozbycie się dysku NTFS. Mój Acer działa w dual boot z windowsem XP i jedna partycja była przeznaczona o wymiany informacji między nimi. Problem jest taki że demon mount -t ntfs-3g potrafi zjeść nawet 95% procesora. W tej sytuacji rzeczy, z których korzystam pod obydwoma sytemami (jak dokumenty czy zdjęcia) przerzuciłem na dysk zewnętrzny a partycje przeformatowałem na ReiserFS. Czemu nie na EXT4 ani Reiser4? Reiser4 nie ma jeszcze w oficjalnej dystrybucji i trzeba się najebać z kompilacją jądra aby jako tako to działało a na to nie mam czasu. EXT4 jest wprawdzie szybki natomiast według badań Phoronix zmiany w kernelu, które maja na celu zmniejszenie niebezpieczeństwa utraty plików w tym systemie powodują znaczny spadek wydajności - zerknijcie na drastyczny spadek wydajności PostgreSQL. Dlatego właśnie zostałem przy Reiser4.
Wyłączenie procesów/demonów, które są odpalane razem z Xami też coś daje. Sporo z nich jest dostosowanych do tego aby komputer działał zawsze i ze wszystkim. Tylko że ja nigdy nie skorzystam z Bluetooth! Po co mi to ? Ciach jednego demona mniej. W ten sposób zmniejszyłem liczbę procesów działających w tle o 7 a system nadal działa stabilnie. Kolejny punkt dla mnie.
W tym momencie Ubuntu jest używalne chociaż Firefox na każde żadanie odpowiada z opóźnieniem o sekunde, dwie większym niż w przypadku WinXP a wszelki flash zjada procesor szybciej niż zdąże powiedzieć kurwa. Tu nadzieja jest w rychłym dodaniu HTML5 do Firefoxa który ma wbudowaną obsługę mediów (Youtube i Vimeo już uruchomili wersje playerów w tym standardzie).
Istnieje możliwość dalszej optymalizacji procka. Skoro system ma demony, które są niepotrzebne to kernel równiez może mieć trochę śmieciowych sterowników. Cześc z nich jest ładowana dynamicznie natomiast częśc jest częścią składową jądra. Wystarczy więc kernel przekompilować wyciąć zbędne śmieci (obsługa archaicznych architektur, archaicznych urządzeń dyskowych czy też bluetootha z którego nigdy nie skorzystam). Trochę to roboty ale kiedyś to zrobię.